Dzień 6

Dzisiejszemu porankowi towarzyszyła nutka nostalgii – to już nasz ostatni pełny dzień na Wakacjach z Bogiem. Niektórzy zastanawiali się, kiedy minęło te 5 dni, ale prawda jest okrutna – jutro wracamy do Modlina.

Przed nami jednak piękny dzień. Nie uwierzycie – świeciło słońce! Trzeba było więc wykorzystać ten prezent od Pana Boga i wyruszyć w góry. Świadomi, że po tych kilku dniach padających deszczy w górach nie jest zbyt bezpiecznie nie próbowaliśmy nawet namawiać opiekunów na Giewont (choć niejeden z nas jęknął w duchu z tego powodu). Jednak zapowiedziana trasa (Rusinowa Polana i Gęsia Szyja) zapowiadały się równie pięknie. Oczywiście, znaleźli się malkontenci, którzy zadali pytanie: - A czy musimy iść w te góry? –A czemu nie chcesz iść? –Bo w górach się męczy… Chcąc nie chcąc, o 10 wyjechaliśmy.

Podejście na Rusinową Polanę to był dla nas pikuś. Poleżeliśmy tam chwilę napawając się pięknymi widokami. Trasa, która na nas czekała i którą widzieliśmy jak na dłoni nie zapowiadała się już tak kolorowo… Tu w zasadzie niewiele da się napisać, nasze zmagania można podziwiać na zdjęciach. Błotno-schodowy tor przeszkód niemal każdemu dał się we znaki (obiecujemy solidniej ćwiczyć na wuefie w nadchodzącym roku szkolnym!), ale wszystkie niedogodności zostały sowicie wynagrodzone. Panorama Tatr jaką mogliśmy podziwiać z Gęsiej Szyi była wyjątkowo majestatyczna. Dało się słyszeć nawet: Panie Boże, jesteś niesamowity, że tak to zrobiłeś. Jak się weszło – to trzeba i zejść. To był, jak powiedzieli chłopcy, hardcore’owy wyczyn. Wszyscy jednak daliśmy radę wspierając się nawzajem. Miodem na uszy opiekunów było to, jak usłyszeli najpierw głośny plusk, gdy ktoś wpadł w wielką błotną kałużę a chwilę później z ust nieszczęśnika: za rok też przyjadę:-) Na postawione pytanie: -Komu podoba się wędrówka? Dało się słyszeć słabiutkie: -Miiii… A chwilę później: -Choć może mój głos nie brzmi tak, jakby to miała być prawda.

Zeszliśmy do Toporowej Cyrhli, gdzie powróciło nasze środowisko naturalne, znaczy zaczął padać deszcz. Na szczęście chwilę później przyjechał po nas pan kierowca i zabrał nas prosto na obiadokolację. Po niej upragnione prysznice, tu można zdementować plotki jakoby brud powyżej jednego centymetra odpadał sam – nasze błotko trzymało się nas jak koala bambusa:-)

O 19 przeszliśmy do kościoła, by uczestniczyć we Mszy Świętej. Zaczęliśmy jednak nieco później ponieważ ci z nas, którzy do tej pory nie zdecydowali się skorzystać z szansy pojednania z Bogiem zrobili to dziś. Jak podkreślił ks. Marcin, serce rośnie, gdy cała wspólnota przyjmuje Komunię Świętą – istotę życia duchowego.

Wieczorem czas na podsumowanie naszego wyjazdu, rozstrzygnięcie konkursów i podziękowania. Każdy z nas mógł powiedzieć, co podobało mu się podczas wyjazdu, a co nie. Oczywiście najwięcej negatywnych głosów zebrała pogoda, najbardziej zaś podobało nam się wszystko:-) Przed nami pakowanie i ostatnia noc w Gliczarowie, oby spokojna:-)

 

Adres parafii

05-102 Nowy Dwór Mazowiecki

ul. Czarnieckiego 13

Telefon:

519 857 538 

Nr konta:

Bank PEKAO SA

97 1240 3174 1111 0010 5502 8078

FacebookTab